Wygląda na to, że w programie o nazwie Pierścienie Mocywładza wszelkiego rodzaju miałaby duży wpływ na przebieg wydarzeń. Dotyczy to zwłaszcza sezonu 2, odcinka 6, w którym reżyserka Sanaa Hamri i scenarzysta Justin Doble dzielą bohaterów i złoczyńców serii Władca Pierścieni na dwa obozy: tych, którzy skutecznie sprawują władzę, i tych, którzy tego nie robią. Na pozór takie podejście powinno zadziałać, zgrabnie wiążąc różne wątki drugiego sezonu za pomocą wspólnego tematu. I tak się dzieje — do pewnego stopnia. Jednak obsesja odcinka 6 na punkcie dynamiki władzy skutkuje również Pierścienie Mocynajmniej satysfakcjonująca odsłona od tygodni, która, jak na ironię, ucieleśnia jedną z największych słabości serialu.
[Ed note: This article contains spoilers for The Lord of the Rings: The Rings of Power season 2, episode 6.]
Nie martw się, nie zamierzam idź dalej i wygłaszaj kolejną tyradę o Pierścienie Mocy‘s extraneous storylines. Na tym etapie sezonu nie ma już nic do powiedzenia na ten temat; przynajmniej tutaj, przykuwające wzrok wizualizacje, które Hamri i szersza ekipa wyczarowują (szybujące ujęcia egzotycznych widoków! Zachwycająco groteskowy potwór morski! Płonące głazy pędzące przez nocne niebo!) pomagają nawet mniej dobrze pomyślanym momentom fabularnym w odcinku 6 przejść wystarczająco gładko. To powiedziawszy, niektóre z wydarzeń fabularnych odcinka wymagają dokładniejszej eksploracji niż inne. I spoilery: Żaden z tych, które mają miejsce na pustyni.
Jednak jedno rozgrywa się po drugiej stronie (i pod) morzem. To właśnie tam Míriel i Pharazôn podejmują swoją najnowszą rundę politycznych zmagań o kontrolę nad Númenorem. Na papierze świeżo upieczony monarcha Pharazôn powinien mieć przewagę. Już wyparł Míriel i jest o jeden rytuał próby morskiej od usunięcia Elendila z planszy. To znaczy, dopóki Míriel nie wykona Katniss Everdeen, nie wejdzie do wody w imieniu Elendila i nie wynurzy się żywa — i najwyraźniej faworyzowana przez boski. Niewidoma kobieta, której zostało niewielu przyjaciół, odzyskuje (komicznie kapryśną) numenorejską publiczność pokazem prawdziwej mocy. To sprawia, że antyelf Pharazôn ucieka do palantir do wskazówek tylko podkreśla, jak powierzchowny jest jego nowo nabyty autorytet w porównaniu z autorytetem Míriel.
Niestety, przeciąganie liny o władzę jest mniej pozytywnie nacechowane w Śródziemiu. Rzeczywiście, złoczyńcy całkowicie przechytrzają swoich dobroczynnych odpowiedników z taką łatwością, z jaką hobbit odkłada drugie śniadanie. Spotkanie umysłów Galadrieli i Adar w odcinku 6 jest tego doskonałym przykładem. Sojusz elfów i orków zawarty w odcinku 5 okazuje się wysoce skutecznym podstępem mającym na celu oszukanie Galadrieli, by wyjawiła swoje informacje. To najnowszy najgorszy moment dla elfiego wojownika w sezonie pełnym takich przypadków; jej sprawność na polu bitwy najwyraźniej nie przekłada się to na podstawową strategiczną przenikliwość. Jeśli jest tu jakaś pozytywna strona — poza oglądaniem słownych potyczek Morfydda Clarka i Sama Hazeldine’a — to jest nią to, że sam Adar jest grany przez Saurona. I, podobnie jak Galadriela, naprawdę powinien to przewidzieć.
Jednym z ciekawszych momentów w tej przepychance przy stole bankietowym jest moment, gdy porównują notatki na temat umiejętności Saurona jako manipulatora. „Przez chwilę sprawia, że wierzysz, że jego moc stała się twoją” — zauważa Adar. „Nieodparta moc, która sprawia, że spełnienie każdego pragnienia wydaje się możliwe”. I to właśnie zrobił po raz kolejny Władca Ciemności: przekonał Adara, że jego ostateczny cel — zabicie Saurona na dobre — jest w zasięgu ręki. Wszystko, co musi zrobić obecny szef Mordoru, to zmieść Eregion Mapa. Ale gdy Galadriela w końcu zaczyna się trząść, jedyną osobą, która naprawdę skorzysta na tym sposobie działania, jest Sauron. Zniszczy on główną elfią twierdzę, nigdy nie tworząc własnej armii, uciekając z miasta z ostatnim partia pierścionków skoro już przy tym jest. Adar gra w warcaby; Sauron gra w szachy.
Sprawiedliwie rzecz biorąc, to nie on jest jedyną biedną duszą w odcinku 6, która uczy się, jak Naprawdę sprawować władzę przez Saurona. Pod koniec odcinka Celebrimbor jest bardziej pod kontrolą „Annatara” niż kiedykolwiek, kilka błysków buntu — i kilka natychmiastowo nadających się do stworzenia GIF-a spojrzeń z boku od wielkiego Charlesa Edwardsa — nie dorównują solidnej dawce magicznego gaslightingu. W rezultacie to Sauron dowodzi obroną Eregionu, gdy rozpoczyna się atak Adara, dokładnie tak, jak tego chce. To samo dotyczy Durina III wysyłającego Saurona do domu z pustymi rękami z Khazad-dûm; na chwilę wygląda to tak, jakby Sauron poniósł porażkę, tylko po to, abyśmy zdali sobie sprawę, że to wszystko jest częścią im większą sieć on snuje. Zmysł balroga Saurona (czy jak tam ognisty był ten przebłysk) w połączeniu z uśmieszkiem Charliego Vickersa nie pozostawiają nam wątpliwości, że ten facet czerpie swoją moc z nicnierobienia.
W pewnym sensie jest to dalsza rozbudowa sezonu 2 bardziej podstępne, mniej jawnie złowrogie ujęcie Sauronachoć tym razem jest zdecydowanie mniej skuteczny. Częściowo wynika to z faktu, że odcinek 6 w większości porzuca kosmiczny aspekt zła w niedawnej charakterystyce Saurona na rzecz bardziej ugruntowanego, „poznawalnego” złoczyńcy, którego twórcy serialu nalegali, żeby nam dać gdzie indziej w tym sezonie. Ale bardziej niż to, to dlatego, że Pierścienie Mocy samo w sobie ma problemy z przedstawianiem gier o władzę i politycznych układów i układów. To również nie jest zaskakujące. Jasne, jest mnóstwo zabawy z międzygatunkowymi (i wewnątrzgatunkowymi) sporami — nie wspominając o precedensie dla obu w pismach JRR Tolkiena — ale można by argumentować, że nie jest to część Władca Pierścieni‘główny apel w taki sam sposób, jak na przykład w Dom Smoka.
Tak, Pierścienie Mocy‘S materiał źródłowy/nie źródłowy Silmarillion wyciąga mnóstwo korzyści z przysięgi przodka Celebrimbora, Fëanora i związanego z tym pieprzenia. To (i Władca Pierścieni‘ Dodatki) wydobywają głupotę Pharazôna i jego popleczników, co jest również skuteczne. Jednak epickie bitwy, legendarne wyprawy i biblijne przypowieści są chlebem powszednim kanonu Tolkiena, a nie intrygi w stylu Westeros i głębokie rozprawy na temat prawdziwej natury (i filozofii stojącej za) potęgą. Tak więc kiedykolwiek Pierścienie MocyZespół kreatywny ‘s postanawia wcisnąć te rzeczy do już maksymalnie rozdmuchanej historii serialu, rzadko to działa. Wręcz przeciwnie, takie rzeczy jak Stopniowy upadek moralny Númenoru a obejmujące cały kontynent machinacje Saurona często wydają się doklejone, pospieszne i co najgorsze, zbyt uproszczone. W przypadku tego pierwszego, serial nawet nie angażuje się w ograniczoną możliwość walki kogoś takiego jak Míriel ze strukturami władzy w jej społeczeństwie — coś nawet Tolkienowi się udałochoć nieświadomie (nie każdy ma szansę stać się Éowiną, zarówno w prawdziwym życiu, jak i w Śródziemiu).
To tak, jakby osoby zaangażowane w sprawę czuły się zobowiązane do przesłuchania, co kieruje ludźmi, którzy wydają rozkazy w fantastycznym świecie Tolkiena (otwarcie lub nie), ale nie miały takiej potrzeby. całkiem wystarczająco dużo wglądu — lub odpowiedniego IP — aby to zrobić. Nie mieli też niezbędnego czasu ekranowego, co jeszcze bardziej podważa komentarze skupione na władzy w odcinku 6, ponieważ są one odtwarzane z mocno wciśniętym przyciskiem 1.2x. To frustrujące, zwłaszcza po ostatniej serii słabych wyników serialu. Ale hej, oblężenie Eregionu w końcu nadeszło, co oznacza, że niezręczne rozważania na temat władzy odchodzą w zapomnienie, a na ich miejsce wchodzą przebojowe sceny akcji. Miejmy nadzieję, że ta zmiana zostanie Pierścienie Mocy ostatnie dwa odcinki sezonu 2 wracają na właściwe tory. W końcu największa siła serialu — jego niezaprzeczalna moc, nawet — leży w przynosząc widowisko kinowe na mały ekran.