W chłodny listopadowy poranek w 2016 roku dokumentalistka Lana Wilson, zamroczona nocą spędzoną na filmowaniu relacji po wyborach w Atlantic City, weszła do sklepu oświetlonego pojedynczym neonem: „5$ Psychic Reading”. To doświadczenie — dwoje nieznajomych, razem w małym pokoju, wpatrujących się w nieznane społeczeństwo — wstrząsnęło nią. Wyszła z kilkoma odpowiedziami na temat przyszłości, ale z jednym palącym pytaniem: Co miliony ludzi na całym świecie, którzy co roku chodzą do jasnowidzów, z tego mają?
Wilson jest przyciągana do form uzdrawiania. Jej film z 2013 r. Po Tillerze opisuje kariery lekarzy wykonujących aborcje w trzecim trymestrze. W 2017 r. Wyjazdopowiada historię punka, który został buddyjskim księdzem i poświęcił się poradnictwu w sprawie samobójstw. Taylor Swift udzieliła jej niewyobrażalnego dostępu do tworzenia albumu Swift z 2019 r. Kochanek do filmu z 2020 roku Miss Amerykankaktóry również uchwycił poobijaną gwiazdę popu, która desperacko pragnie użyć swoich mocy, aby naprawić swój kraj. Nowy film Wilsona, Spójrz mi w oczypodejmuje podobne tematy poprzez terapeutyczną umowę, jaką klient-jasnowidz zawiera z profesjonalnym jasnowidzem.
Wilson, który sam przyznał się do sceptycyzmu i nie miał żadnych powiązań religijnych, podjął się stworzenia Spójrz mi w oczy odnaleźć ludzkie elementy w sercu przemysłu psychicznego. Rezultatem jest seria sesji, które mają więcej wspólnego z HBO W leczeniu niż Long Island Średni. Jej film jest pełen rozdzierającego serca i nagrody. Z Spójrz mi w oczy w kinach dzięki uprzejmości stacji A24 od 6 września, Polygon rozmawiał z Wilson o tym, jak znalazła swoich bohaterów o zdolnościach parapsychicznych, jaki filmowy kunszt był potrzebny, aby właściwie uchwycić te zdolności, i czy Taylor Swift posiada niektóre z tych samych „psychicznych” zdolności, które można zobaczyć w filmie.
Wywiad został zredagowany w celu zwiększenia przejrzystości i zwięzłości.
Polygon: jasnowidze, z którymi rozmawiasz w Spójrz mi w oczy są prawdziwymi, przyziemnymi Nowojorczykami, którzy przypadkiem mają kontakt ze zmarłymi zawodowo. Wszyscy oni kochają też sztukę. Czy znalazłeś podobieństwo między wszystkimi ludźmi, z którymi rozmawiałeś, nawet tymi, którzy nie występują w filmie? Czy wszyscy posiadają dostrzegalną kreatywną stronę?
Lana Wilson: Zaczynałam od spotkań z wieloma jasnowidzami z witryn sklepowych i powiedziałabym, że z mojej perspektywy to zupełnie inna sprawa. Więc nie mam pojęcia, czy wiele z tych, których poznałam, to kreatywni ludzie, czy nie. Ale te sesje były bardzo szybkie i suche, bardzo w stylu: „Będziesz matką bliźniaków”. „Przeprowadzisz się do Los Angeles”. Płacisz określoną kwotę za minutę, więc jest tam o wiele więcej możliwości wykorzystania finansowego. Miałam nawet filmować z jednym jasnowidzem z witryn sklepowych, ale chcieli tysięcy dolarów na ostatnią chwilę przed rozpoczęciem zdjęć.
Przede wszystkim szukałem ludzi, którzy są naprawdę szczerzy. Możesz myśleć, że to, co robią, jest prawdziwe lub nieprawdziwe, nieważne, ale chciałem jasnowidzów, którzy byliby absolutnie szczerzy w tym, co robią, a nie tylko próbowaliby zarobić pieniądze, wykorzystując bezbronnych ludzi. Nikt w moim filmie nie jest taki. Więc myślę, że ciągnęło mnie do nich, po pierwsze z tego powodu, po drugie, ponieważ prowadzili te dłuższe, bardziej rozbudowane sesje.
Jeden z nich jest byłym terapeutą, więc to bardziej na przecięciu psychoterapii, na przecięciu systemów wierzeń religijnych. I to byli po prostu ludzie, do których mnie ciągnęło i którzy mieli pewien rodzaj głębi. Dopiero gdy zacząłem z nimi filmować, zdałem sobie sprawę, jak wiele ich łączy, że wszyscy byli kreatywnymi ludźmi, wielu z nich miało doświadczenie w teatrze i występach. Wielu z nich kochało filmy i sztukę.
Nadal tak myślałem, Czy wybieram ludzi tylko po to, żeby mi o sobie przypominali, czy po to, żebym chętnie z nimi rozmawiał na te tematy? Myślę, że jest w tym trochę tego. Wybierałem ludzi, którzy w pewien sposób mnie w sobie odzwierciedlali. Ale potem dowiedziałem się, że wielu z nich miało głębokie doświadczenie straty i żalu, które ich ukształtowało, i w wielu przypadkach doprowadziło ich do szukania jasnowidza. Więc wszystkie te rzeczy, które mieli wspólne, stały się rodzajem spoiwa filmu i pozwoliły mi opowiedzieć tę zbiorową historię. Myślę, że to trochę nieoczekiwane. To nie jest po prostu film o jasnowidzach, to tak naprawdę film o tym, jak ludzie przetwarzają ból i żal. A ich osobiste pochodzenie pozwoliło mi to zrobić.
Fotografujesz te sesje psychiczne z taką delikatnością. Praca kamery wydaje się tak nadprzyrodzona, jak tak zwane zdolności, które są prezentowane. Jak myślałeś o swoim stylu filmowania, aby nie kłaść palca na szali?
Uwielbiam to pytanie, bo dużo o tym myślałem. Pierwsze trzy dni zdjęć były w pewnym sensie skazanymi na niepowodzenie eksperymentami. Na początku myślałem, że naprawdę ustawię sesje w wielkim stylu. Myślałem, że naprawdę mogę pobawić się, na przykład, fajnym oświetleniem i tym wszystkim. I tak przywiozłem mnóstwo sprzętu, wymyślne aparaty, ale te sesje szczerze mówiąc wyglądały jak odcinek Randki w okolicy.
Byłem taki, To jest koszmar. To nie jest to, czego chcę.. Więc następnego dnia po prostu pomyślałem: Robimy odwrotnie, używamy 5D [digital SLRs], to jest urządzenie przenośne. Będziemy filmować siedząc na trawie w parku nocą, bez świateł. I było coś bardziej żywego w tym materiale, ale było coś w stylu dokumentalnym z ręki w sesjach, co sugerowało zbyt dużo realizmu, jeśli to ma sens. Czułem się zmanipulowany. Oglądanie tego materiału było próbą przedstawienia go jako dokumentu vérité. To mnie drażniło, a nie rozumiałem perspektywy reżysera.
Wtedy wpadłem na pomysł takiego podejścia, które było inspirowane [Hirokazu Kore-eda’s] film Życie po życiu. Obsesyjnie oglądałem ponownie Życie po życiupatrząc szczególnie na wzajemne oddziaływanie między kamerami na statywach i kamerami ręcznymi. Postanowiłem więc spróbować sfilmować sesje całkowicie na statywie, co moim zdaniem pozwoliło na uchwycenie pewnego rodzaju neutralności w perspektywie. Na przykład sfilmowanie na statywie i w ten konkretny sposób, gdzie ujęcie klienta jest jak mój ekran Zoom w tej chwili — gdzie jest płaskie, wyśrodkowane i ma dokładnie taką samą kompozycję dla każdego pojedynczego klienta.
Jest bardzo minimalistyczny, ale myślę, że dokładnie takie samo wizualne traktowanie każdego klienta dało tę neutralność, dzięki czemu widzowie mogli go oglądać i nie czuć, że są zmuszani do wiary lub niewiary w cokolwiek. Ujęcia jasnowidzów to inna perspektywa, ich profile są [shot] trzy czwarte, ale są one podobnie bardzo minimalistyczne, surowe, na statywach. Ten styl wizualny jest następnie kontrastowany z bardziej surowym i chaotycznym, ręcznym stylem wizualnym jasnowidzów w domu i w ich chaotycznych, przepełnionych mieszkaniach.
Aby uniknąć skrępowania ludzi przed kamerą, ponieważ, jak mówisz, są one trochę jak sesje terapeutyczne, te bardzo wrażliwe wymiany, zauważyłem, że w dniu, w którym testowałem nagrania z ręki, ludzie wydawali się dość skrępowani przed kamerą i sprawiało to wrażenie performatywnego. I tak trzeciego dnia ostatecznie znaleźliśmy sposób, w którym kamera filmująca klienta była bezobsługowa, więc nikt nie stał za nią. Ktoś zdalnie zmieniał ostrość z innego pokoju, więc to, co klient widział, to tylko medium siedzące naprzeciwko niego i trochę za medium.
Jest kamera na statywie, ale ponieważ nikogo tam nie ma, po prostu dość szybko o niej zapominasz — staje się bardziej jak meble. A ponieważ jest to również intensywna wymiana z medium, jesteś tak skupiony na patrzeniu na nich. Myślę, że widać to również na zdjęciach klientów.
Mogę sobie wyobrazić sceptyków, którzy spodziewają się mocnego przesłuchania psychicznej oferty sprzedaży w takim filmie. To nie jest MO filmu, ale są momenty autorefleksji i pauzy. Jak bardzo starałeś się uzyskać odpowiedzi na temat tego, co naprawdę się tu dzieje? I w montażu, jak zdecydowałeś, czego naprawdę potrzebujesz?
Wkręciłem się w to. Wiele współczesnych dokumentów to dziennikarstwo śledcze, więc ludzie mogliby pomyśleć, Och, to będzie dochodzeniowe ujawnienie jasnowidztwa. Nie robię takich filmów. Interesowała mnie kinematograficzna eksploracja ludzi próbujących nawiązać ze sobą kontakt, być świadkami i leczyć się nawzajem, a także to, co sesje psychiczne oznaczają dla ludzi. Nie tylko „Czy są prawdziwe, czy nie?”, ale „Co oznaczają i jaki mają wpływ emocjonalny?”
Myślę, że [psychic subject] Eugene mówi trochę w filmie o tym, jak przypomina mu to twórczy proces pisania, w którym widzi rzeczy — dziwne obrazy, dźwięki — i opisuje to, co widzi. Myślę, że wiele osób w filmie, to ich doświadczenie, i dlatego stało się dla mnie bardzo interesujące, związek z kreatywnością.
Jest taki centralny fragment, w którym rozmawiam z jedną z jasnowidzek, z powodu jej teatralnego doświadczenia, i mówię: „Cóż, czym to się różni od teatru improwizowanego?” A ona: „To nie jest — to nie jest inne. Artyści improwizowani mają ze sobą psychiczne połączenie”. To wydało mi się bardzo interesujące, ponieważ my, ludzie, jesteśmy tak bardzo wrażliwi na siebie nawzajem i mamy tak dużo empatii do siebie. I fakt, że nasze wewnętrzne doświadczenia radości i straty są tak podobne — myślę, że możemy trochę czytać sobie w myślach, ponieważ my, ludzie, mamy o wiele więcej wspólnego niż różnic [each other]. Więc bardzo mnie to interesowało, ale nie chciałem, żeby to było jedynym tematem filmu.
Podczas kręcenia filmu spędziłeś sporo czasu z Taylor Swift Miss Amerykanka. Jako ekspert od Swift: Czy uważasz, że jej relacja z publicznością, sposób, w jaki uderza głęboko w pewne osoby, ma coś wspólnego z tym, co te jasnowidzki zapewniają jednostkom bardziej bezpośrednio? Czy relacja ze sztuką może być podobna do relacji „psychicznej”?
Myślę, że jedną z rzeczy, która czyni ją tak świetną autorką tekstów, jest to, że potrafi pisać bardzo, bardzo konkretne piosenki, a ludzie mogą ich słuchać i pomimo tego, jak bardzo są dla niej specyficzne, uważają, że powodem, dla którego piosenka wywołuje tak silne emocje, jest to, że sami przeżyli to samo ultra-specyficzne doświadczenie. Uniwersalne wyjście z najbardziej specyficznego doświadczenia. To lustrzane połączenie. Wiele osób czuje, że Rozumiem Taylor. Ona mnie rozumie, chociaż wcześniej się nie spotkaliśmy. Ale czuję, że znam ją poprzez jej muzykę, ponieważ jej doświadczenia odzwierciedlają moje tak głęboko, w ten głęboki i emocjonalnie oczyszczający sposób.
Porównanie do filmu jest takie, że ktoś, kto przychodzi na sesję jasnowidzenia, jest ciekawy, co zobaczy i co odbije się echem u nieznajomego, który jest jej świadkiem. Nie wiem, czy to w ogóle ma jakiś związek z fanami Taylor Swift, ale myślę, że w przypadku bohaterów dokumentu często właśnie dlatego zgadzają się wziąć udział w filmie. Są ciekawi, co zobaczy i co odbije się echem u nieznajomego, całkowitego outsidera, jak to będzie, jeśli lustro zostanie im postawione przez kogoś, kto nie tylko na nich patrzy i ich ocenia, ale kto głęboko ich obserwuje.
Ludzie chcą być widoczni, i myślę, że to jest coś, co ktoś może poczuć, że jest głęboko zauważony, kiedy słucha piosenki Taylor Swift.
Spójrz mi w oczy w kinach od 6 września.