Firma Sonos zwolniła dziś rano około 100 pracowników, poinformowało źródło zaznajomione z sytuacją Skraj. Dotknięci — jak mi powiedziano, dział marketingu poniósł znaczne straty — nagle stracili dostęp do wewnętrznej sieci firmy. Sonos jest również w trakcie zamykania niektórych swoich biur obsługi klienta, w tym jednego w Amsterdamie, który zostanie zamknięty pod koniec tego roku.
Te ostatnie cięcia pojawiają się, gdy Sonos nadal zmaga się z konsekwencjami katastrofalnego przeprojektowania aplikacji mobilnej. Podczas telekonferencji Sonos na temat wyników finansowych w zeszłym tygodniu, CEO Patrick Spence podkreślił, że naprawa aplikacji jest priorytetem numer jeden firmy — tak bardzo, że zaplanowano dwa premiery sprzętu na koniec tego roku zostały już opóźnione aby cała uwaga skupiła się na aplikacji.
„Nie spocznę, dopóki nie znajdziemy się w sytuacji, w której zajmiemy się problemami i klienci znów będą zachwycać się Sonos” — powiedział Spence. „Uważamy, że musimy skupić się na aplikacji przed wszystkim innym”. Można by pomyśleć, że redukcja siły roboczej firmy byłaby sprzeczna z tym celem, ale właśnie to zrobił Sonos. Skraj zwrócił się do Sonos z prośbą o komentarz.
Sytuacja aplikacji stała się tak poważna, że Sonos powierzył członkowi zarządu Thomasowi Conradowi nadzór nad ulepszeniami i zapewnienie, że działania pozostaną na właściwym torze. Spence powiedział również, że dyrektor ds. innowacji Nick Millington, który zaprojektował oryginalne doświadczenie systemowe Sonos, został poproszony o „zrobienie wszystkiego, co konieczne, aby rozwiązać problemy z naszą nową aplikacją”.
Spence, który został CEO Sonos w 2017 r., coraz częściej otrzymywał telefony od sfrustrowanych klientów z prośbą o ustąpienie za to, że wpędzili firmę w ten bałagan — pomimo faktu, że poprowadził Sonos przez długą serię udanych wydań produktów. „W przypadku aplikacji moje dążenie do szybkości nie przyniosło rezultatu” — przyznał podczas rozmowy telefonicznej 7 sierpnia.