Rings of Power mogłoby mieć nieco większe zaufanie do swojej publiczności


Zaufanie jest bardzo ważne, zwłaszcza w Śródziemiu. To jest kluczowy wniosek, który reżyserki Louise Hooper i Sanaa Hamri oraz scenarzystka Glenise Mullins chętnie przekazują Władca Pierścieni: Pierścienie MocyNajnowszy odcinek. To prosty, ale skuteczny wątek przewodni, który daje najbardziej skupiony (i satysfakcjonujący) wpis drugiego sezonu. A jednak nacisk na zaufanie w odcinku 4 podkreśla również, gdzie go brakuje — nie tylko między naszymi bohaterami, ale także między serialem a jego widzami.

[Ed note: This article contains spoilers for The Lord of the Rings: The Rings of Power season 2, episode 4.]

Ponieważ przygotowania do sezonu 2 są już w dużej mierze gotowe, w odcinku 4 nie ma już, na szczęście, obowiązku kontaktowania się z każdym członkiem Pierścienie Mocyobsada. Zamiast tego czwarty odcinek skupia się na zaledwie trzech wątkach fabularnych, z których wszystkie krążą wokół tego, jak dużo (lub jak mało) wiary każdy ma w ludzi wokół siebie. Elrond i niedawno zdegradowana Galadriela najlepiej to uosabiają; ich wycieczka do Barrow-downs jest podważana przez nieufność, zanim się zacznie. Ona uwierzyła w prorocze moce swojego pierścienia; on nie jest ich fanem. Tymczasem w Pelargir Isildur i Arondir nie są jeszcze przekonani do Estrid. W Rhûn również nie jest o wiele lepiej. Nieznajomy liczy na to, że siły boskie popchną go tam, gdzie powinien być — co najwyraźniej jest domem wakacyjnym Toma Bombadila — podczas gdy stoorowie nie zwijają maty powitalnej dla obcych Nori i Poppy.

Ale jak to często bywa w przypadku serii Prime Video, skuteczność każdej fabuły jest bardzo różna. Materiał Galadriel/Elrond jest zdecydowanie najsilniejszy. Puryści nadal będą się wzdrygać na Pierścienie Mocyprzedstawienie pierścienia Galadrieli w porównaniu z oryginalnym kanonem JRR Tolkiena, ale dramatyzm tego odstępstwa wciąż się opłaca. Nie tylko daje Robertowi Aramayo i Morfyddowi Clarkowi przestrzeń do popisania się swoimi umiejętnościami aktorskimi, ale tarcie między ich postaciami wydaje się autentyczne w kontekście serialu. Galadriela Clarka to impulsywna i kierująca się intuicjąpodczas gdy Elrond Aramayo jest zdecydowanie bardziej ostrożnym klientem. Oczywiście, że zajmą diametralnie przeciwne stanowiska w sprawie czegoś tak ratującego świat — lub kończącego — jak Pierścień Mocy. To debata z dwoma równie ważnymi stronami, która wzmacnia ogólną niejasność moralną, że (słusznie czy niesłusznie) Pierścienie Mocy przynosi Władcy Pierścieni.

Niestety, wszystko, co dzieje się w Pelargir, wydaje się w porównaniu do tego nieco mdłe. Kiedy w ostatnim odcinku dostrzegliśmy markę Estrid, sugerowano, że była na podstępnej misji szpiegowskiej dla Adara. Istniała jednak również bardzo realna możliwość, że Pierścienie Mocy showrunnerzy przygotowywali nas na rozczarowującą przynętę i zamianę z Estrid — i, co frustrujące, dokładnie to się dzieje. W swojej istocie, wątek poboczny Pelargir sprowadza się do tego, że Isildur ufa Estrid, a jego wiara — jeśli nie jego oczywista chęć bycia czymś więcej niż „tylko przyjaciółmi” — zostaje ostatecznie nagrodzona. Brakuje w nim wielowarstwowego dysonansu emocjonalnego interakcji Galadrieli i Elronda, a jeśli to jest zakres wątku „Czy Estrid jest kretem Mordoru?”, najlepiej byłoby go całkowicie pominąć.

Nia Towle jako Estrid; Maxim Baldry jako Isildur
Obraz: Prime Video

Reklama

Następnie pojawia się element układanki, Rhûn. To nie jest tajemnica że ta podfabuła nie robi na mnie większego wrażenia w tym sezonie, a odcinek 4 nie zmienił mojego zdania. Wydarzenia we wschodnim zakątku Śródziemia są nadal odizolowane od szerszej historii i poruszają się w krętym tempie, z jedynie mglistym poczuciem ich większego znaczenia (Nieznajomy dołączy do walki z Sauronem… pewnego dnia?). Doszło do punktu, w którym wierzący showrunnerzy JD Payne i Patrick McKay mają plan, aby powiązać podróż Nieznajomego ze wszystkim innym w Pierścienie Mocy jest ćwiczeniem zaufania samym w sobie. I nie jest to łatwe, gdy serwują rzeczy takie jak romans Poppy/Merimac, który wydaje się wypełniaczem, i — z jego solidną porcją drażniącego dialogu harfoot i stoor — nie jest to szczególnie wartościowy wypełniacz.

To, że wypełniacz wydaje się być nastawiony głównie na wciśnięcie jak największej liczby nawiązań do historii Władcy Pierścieni, jest reprezentatywne dla większego problemu czwartego odcinka: zaufania widzom. Wyraźnie brakuje wiary w zdolność widzów do zaangażowania się w odsłonę Władcy Pierścieni, która nie jest przesiąknięta obsługą fanów. Trzeba przyznać, że nie ma sensu grać w Piaskownica Śródziemia Tolkiena i nie używając przynajmniej Niektóre zabawek. Co więcej, w pewnym stopniu jest to nieuniknione. W końcu, Ten Pierścienie Mocy jest Władca Pierścieni prequel; można by się spodziewać, że niektóre postacie i koncepcje z tego drugiego pojawią się w pierwszym. Ale podobnie jak w trylogii Hobbit Petera Jacksona, są chwile, w których te momenty klikania i wskazywania Ricka Daltona wydają się naturalnym przedłużeniem historii, a są też takie, w których wydają się wymuszone.

Tom Bombadil jest doskonałym przykładem kategorii „wymuszonej”. Rory Kinnear to zainspirowany kawałek obsady, a jego występ jest niezawodnie solidny, ale nie da się tego obejść: Tolkien opisuje kapryśnego, enigmatycznego strażnika lasu, całkowicie nieświadomego szerszego obrazu. Ale w odcinku 4 Tom jest typowym mądrym mentorem, kimś, kto jest zorientowany w sprawach Śródziemia i aktywnie zainteresowany nieuniknionym starciem z Sauronem — więc zasadniczo dokładnym przeciwieństwem tego, co Tolkien miał na myśli. Co rodzi pytanie: po co w ogóle go wykorzystywać? Jeśli Obcy musi mieć mistycznego trenera życia, dlaczego nie działać z innym istarem? Blue Wizards są (prawdopodobnie) na miejscu — i w Rhûn, nie mniej! — w tym momencie osi czasu Śródziemia. Może dlatego, że debiut Toma Bombadila w wersji live-action bardziej skłoni fanów do obejrzenia niż kolejny brodaty staruszek z patykiem?

Rory Kinnear jako Tom Bombadil w drugim sezonie serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy.

Zdjęcie: Ross Ferguson/Prime Video

Enty z czwartego odcinka są bardzo podobne. Jasne, fajnie jest zobaczyć jednego z dawno zaginione żonyale ta nowość wydaje się być jedynym powodem, dla którego są zaangażowani w postępowanie. I dlatego nieuchronne jest, że ich włączenie tutaj wydaje się sztuczne, nie wspominając o tym, że jest obce ich ustalonej charakterystyce. Podobnie jak doradca zawodowy Tom Bombadil, wpycha ukochany element IP do historii, aby zdobyć tani wpływ u widzów, zamiast wspierać ich, aby kupili coś więcej niż tylko powierzchowne lore dropy.

Ale jak powiedziałem wcześniej, nie dotyczy to wszystkich kanonicznych odwołań do odcinka 4. Niektóre z nich faktycznie bazują na legendarium Tolkiena (zamiast po prostu machnąć ręką w jego kierunku) — lub, jeśli to się nie uda, wplatają je w historię w sposób, który wydaje się organiczny i celowy, a nie wyzyskujący. Weźmy walkę z kurhanem-upiorem. Nie jest ona motywowana wyłącznie przez sztuczkę jeszcze niewykorzystanych nieumarłych złych; to klimatyczna scena, która wstrzykuje trochę akcji do wydarzeń dokładnie wtedy, gdy jest potrzebna. To samo dotyczy potwora z bagien, który atakuje załogę Pelargir. Przybycie bestii to coś więcej niż tylko ukłon w stronę „bezimiennych stworzeń” Tolkiena, daje Estrid okazję, aby powrócić do dobrych książek Isildura i Arondira w odpowiednio dramatyczny sposób. Ma to cel w historii wykraczający poza zaspokajanie głęboko wyciętej publiczności.

Tak więc, podsumowując, Pierścienie Mocy sezon 2 w tym tygodniu uchodzi na sucho ze swoim podejściem opartym na fanserwisie. Czy odcinek 4 wnosi wiele do głównego wątku serialu? Niekoniecznie. Ale to nie jest jedyny wyznacznik udanego odcinka; postacie i relacje wymagają pielęgnowania, nie tylko fabuła. Poza tym spotkanie umysłów Galadrieli i Adara dostarcza odpowiednich drogowskazów dla pozostałych części drugiego sezonu. Tak jak jest, wszystkie drogi (oprócz tych, które biegną przez Rhûn, oczywiście) najwyraźniej prowadzą do sezonu 2 mocno reklamowany, trzyodcinkowy Siege of Eregion. Miejmy nadzieję, że wszystko Pierścienie MocyProblemy z zaufaniem są już dokładnie rozwiązywane, zanim tam dotarliśmy.



Source link

Advertisment

Więcej

Advertisment

Podobne

Advertisment

Najnowsze

Według doniesień Sony wybrało AMD zamiast Intela do PS6

Co dalej po PS5 Pro? A raport z Agencja Reutersa skupia się na planach Sony wykraczających poza tę jesień nowy system za 700$mówiąc,...

„Rebuild the Galaxy” ma prawdopodobnie najbardziej przygnębiające zakończenie Gwiezdnych Wojen w historii

Na papierze nowe Lego Gwiezdne Wojny specjalny, Odbudować Galaktykęwydaje się być prostą, głupią zabawą. W czteroodcinkowym miniserialu młody pasterz nerfów wrażliwy na Moc...

Powiadomienia z Androida mogą wkrótce być w końcu synchronizowane na wszystkich urządzeniach

Wygląda na to, że Google pracuje nad sposobem, który umożliwi w końcu synchronizację powiadomień na wszystkich urządzeniach w jego ekosystemie, według Władza Androida'Mishaal...
Advertisment