Pamiętasz, kiedy licencjonowane gry były jednakowo okropne? Kupno gry wideo opartej na ukochanym filmie lub bohaterze najczęściej byłoby nagrodzone miażdżącym rozczarowaniem źle zaprojektowanym, pospiesznie zebranym zyskiem. W końcu licencjodawcy tacy jak Disney zmądrzeli, jeśli chodzi o utratę reputacji i dali utalentowanym studiom czas i swobodę tworzenia gier typu spin-off na swój własny sposób — nawet Człowiek Pająk I Gwiezdne Wojny gry są teraz dobre.
Jeśli jednak sądzicie, że brak szacunku dla fanów i samego medium gier wideo z tandetnymi powiązaniami to już przeszłość, obawiam się, że muszę Was zmartwić. Jest jedna społeczność, która wciąż musi regularnie znosić tego typu rzeczy, a są nią dzieci. Nie sprawia mi radości doniesienie, że najnowszym (i jednym z najbardziej skandalicznych) przykładów licencjonowania gier typu „slash-and-burn” jest Bluey: gra wideo — wiadomość, która zmartwi przedszkolaków i rodziców, a także wielu dorosłych fanów (i prawdopodobnie twórców) jedna z najlepszych rzeczy w telewizji.
Powtarzać, Niebieski to australijski serial animowany opowiadający o wesołej rodzinie psów, która poprzez zabawę odkrywa tajemnice, prawdy i słabości życia. Jego siedmiominutowe odcinki są gęsto wypełnione warstwami komedii, sentymentów, inwencji wizualnych, a nawet filozofii. Niebieski to nie jedyny świetny serial skierowany do najmłodszych dzieci, ale wyróżnia go finezja animacji, błyskotliwość dowcipów i umiejętność skierowania uwagi do całej rodziny na raz, bez silosowania przekazu dla dorosłych i dzieci. Twórcy serialu wyraźnie wierzą, że siedmiominutowa kreskówka dla dzieci może być głębokim i genialnym dziełem sztuki. Dlaczego nie miałoby tak być?
Jakież to zatem przygnębiające, gdy się o tym dowiadujemy Bluey: gra wideo brak szacunku zarówno do odbiorców, jak i do własnego medium. Jest trudny technicznie, ma bardzo mało treści, minimalistyczny projekt i – co najgorsze w przypadku adaptacji programu, który nieustannie podkreśla transformacyjną moc zabawy z wyobraźnią – w ogóle nie ma wyobraźni.
Obraz: Gry Artax/Gry bezpośrednie
Truizmem jest to, że nikt nie stara się stworzyć złej gry, a deweloper Artax i wydawca Outright Games mają dowody na zamiłowanie do tego materiału. Ekran wyboru postaci to piękny riff z kultowej sekwencji napisów końcowych serialu. Znajdują się tu wszystkie oryginalne głosy, a także część wspaniałej muzyki z serialu i wygląda na to, że wiele zasobów i zestawów animacji postaci zostało zaimportowanych bezpośrednio od animatorów z Ludo Studio. Na podstawowym poziomie rozgrywka opiera się na założeniu serialu, w którym cała rodzina ogląda razem. Można w nią grać w trybie współpracy dla czterech graczy, a gracze wcielają się w czterech członków rodziny Heeler: Bluey, młodszą siostrę Bingo, Chilli (mamę) i Bandytę (tata).
Ale twórcy najwyraźniej nie mieli ani budżetu, ani czasu, aby w ogóle cokolwiek zrealizować z tego surowca. Gra w tę grę na PC i konsolę za 40 dolarów zajmuje około godziny — może dwie lub trzy, jeśli chcesz znaleźć każdy ostatni przedmiot kolekcjonerski. Składa się z czterech krótkich i płytkich epizodów fabularnych, czterech powierzchownych minigier i najbardziej podstawowej rozgrywki polegającej na aportowaniu i noszeniu, jaką można sobie wyobrazić. Bluey niezdarnie skacze, popycha i ciągnie rzeczy oraz podnosi je. Otóż to.
Początkowe wrażenie dopracowania również szybko zanika z powodu usterek w działaniu, nagłych przejść, prowizorycznej fizyki i rozmytych zasobów graficznych w niskiej rozdzielczości, które psują wygląd i styl gry. Bieganie w trybie współpracy powinno sprawiać więcej frajdy, ale kamera, która stara się utrzymać graczy w polu widzenia, niweluje na to wszelkie szanse.
Nie ma nic złego w prostocie, szczególnie w grze skierowanej do najmłodszych. Ale Bluey: gra wideo jest tak prosty, że prawie w ogóle go nie ma. Poświęcono temu mniej uwagi niż lawinie piżam, długopisów i zestawów do zabawy Bluey w lokalnym supermarkecie. Jako gra premium dla przedszkolaków wypada niekorzystnie w porównaniu z mnóstwem bogatych i różnorodnych płatnych aplikacji, takich jak pok pok, LingokidsI Miniszkoła Sagoz których wszystkie mają nieskończenie więcej walorów edukacyjnych, estetycznych, I wartość rozrywki. A jako adaptacja wyrafinowanego, humanitarnego i zabawnego dzieła sztuki dla ludzi w dosłownie każdym wieku, jest to więcej niż rozczarowanie. To obraza.