Kiedy rozmawiałem z Maxem Wolfem Friedlichem, dzwonił z miejsca, w którym nie spodziewałbym się znaleźć młodego, energicznego dramaturga, którego sztuka jest obecnie wystawiana w największej dzielnicy teatralnej USA. Był na obozie dla aktorów odgrywających role, lepiej znanych jako larping.
Ale więcej o tym później. Jego nowa sztuka, Stanowiskojest najbliższą rzeczą, jaką znajdziesz do thrillera na Broadwayu. Już od pierwszej sceny — której bardzo staram się tutaj nie zepsuć — stawka jest kwestią życia i śmierci.
Nad Stanowisko80-minutowy czas trwania spektaklu sprawia, że jego intensywność rzadko spada. Jednak wraz z pojawianiem się tematów sztuki zaczynamy dostrzegać podział pokoleniowy między jej dwoma bohaterami, Jane, pracownicą techniczną z pokolenia Z, i jej terapeutą Loydem (w tej roli Sydney Lemmon i Peter Friedman, których rozpoznasz z Dziedziczenie). To rozłam stworzony przez internet, zdramatyzowany w celu zwiększenia szkód psychologicznych wynikających z bycia Zbyt Online. Dlatego ma sens, że Jane okazuje się moderatorką treści, częścią niedocenianej siły roboczej, która jest świadkiem najbardziej wstrząsających części internetu, aby oczyścić go dla reszty z nas. Jako ktoś, kto ma edytowałem wiele raportowanie o moderowaniu treści i jaki to ma wpływ na pracowników wykonujących tę pracęByłem ciekaw, aby zobaczyć jego skutki uboczne na scenie. Ale bardziej niż cokolwiek innego, Stanowisko chwyciło mnie.
Zwycięzca konkursu literackiego organizowanego przez SoHo Playhouse, Stanowisko przedłużono po jednodniowym występie do pięciotygodniowego. Następnie przeniesiono go do Connelly Theater w East Village, a teraz jest w Hayes Theater na Broadwayu. Friedlich przypisuje wiele zasług StanowiskoSukces firmy opiera się na przekazie ustnym, szczególnie z TikToka — co pasuje do sztuki, której źródłem niepokojów jest internet.
Jak Stanowisko kończy ostatnie tygodnie swojego występu w Hayes Theater. Rozmawiałem z Friedlichem o tym, dlaczego zdecydował się oprzeć sztukę na moderowaniu treści, w jaki sposób prowadził konto fałszywego influencera na Instagramie i co oznaczało przeniesienie tego wszystkiego na Broadway.
Ale najpierw opowie mi o obozie letnim.
Wywiad został zredagowany i skrócony.
Teraz jesteś wychowawcą na obozie?
Tak, dorastałem jeżdżąc na letnie obozy z grami fabularnymi na żywo, zwane Wayfinder Experience, co jest najbardziej nerdowską rzeczą, jaką można sobie wyobrazić.
To naprawdę niesamowite. To taka zabawa. Nie chodziłam tam przez długi czas, jak to się robi na obozie letnim. A potem w covidzie, myśląc o rzeczach, na których mi naprawdę zależy i które mnie uszczęśliwiają, zaczęłam chodzić znowu. I teraz pracuję tutaj przez jeden lub dwa tygodnie lata.
Zbiegło się to z premierą spektaklu na Broadwayu, która okazała się bardzo dziwnym, ale pięknym wstrząsem.
Czegoś, czego naprawdę nie lubię w mojej wybranej karierze, to indywidualna uwaga. Rozumiem, że jestem zainteresowany pisarzem, ale moje doświadczenie tworzenia sztuki jest tak wspólne, że naprawdę czuję, że zespół jest tym, co mnie interesuje. Po prostu naprawdę miło jest być w otoczeniu, które wcale nie dotyczy mnie. I ciągle jestem konfrontowany z bardzo przezwyciężalnymi problemami, kiedy dzieci mówią: „Hej, tęsknię za mamą”. A ja mówię: „Świetnie, możemy o tym porozmawiać”.
W przeciwieństwie do „Hej, czy powinniśmy podnieść średnią cenę biletu?” A ja na to „Nie wiem”.
„Nie można po prostu wystąpić na Broadwayu i być w New York Times. Musisz naprawdę opowiedzieć historię serialu.”
Czy pisarz zazwyczaj musi mierzyć się z takimi pytaniami?
Nie, a nawet w tym przypadku nie do końca. Ale mój partner jest również głównym producentem sztuki. Podstawy naszej konkretnej produkcji zaczęły się jako grupa przyjaciół. Więc myślę, że jestem bardziej zorientowany w rzeczach niż większość ludzi. Jestem głęboko zaangażowany w media społecznościowe i marketing.
I podoba ci się to, czy wolałbyś umyć od tego ręce?
Są w tym elementy, które mi się podobają. Naprawdę uważam, że zwłaszcza w cyfrowym krajobrazie marketing jest częścią opowiadania historii na dobre i na złe. Pierwszy kontakt, jaki ludzie mają ze sztuką, często ma miejsce na Instagramie, TikToku lub gdziekolwiek indziej. To po prostu rzeczywistość. Nie możesz po prostu otworzyć na Broadwayu i być w New York Times. Musisz naprawdę opowiedzieć historię serialu.
Co skłoniło Cię do napisania sztuki, w której jedną z głównych postaci jest moderator treści?
Poznałem kogoś, kto był moderatorem treści na imprezie — bardzo krótko — i uznałem to za fascynujące. Byłem w San Francisco, odwiedzając znajomych rodziny. Pracowała w jednym z tych wielkich gigantów technologicznych i wydawała się naprawdę nie w porządku. I myślę, że jako osoba bardzo internetowa jestem zafascynowany tym, jak wszechobecny jest internet, a mimo to jak mało rozumiemy jako laicy, jak on działa — jak dosłownie funkcjonuje, dosłownie jak to robimy [being on a Zoom call] teraz, przechodząc do kwestii naukowych, do kosztów energetycznych.
Byłem naprawdę zafascynowany tą ideą, że wykonywanie najbardziej biernej, mózgopodobnej czynności, jaką jest bezmyślne przewijanie ekranu telefonu, wiąże się z prawdziwym kosztem ludzkiej pracy i że te duchowe, fizyczne i naukowe prawa równoważności nadal obowiązują w Internecie. Kiedy po raz pierwszy mieszkałem w Los Angeles, przypadkowo zacząłem pracować dla firmy technologicznej o nazwie Brud, która stworzyła fikcyjnego influencera o nazwie Mała Miquela. Spędziłam około roku na cosplayu lub larpowaniu jako ta fikcyjna kobieta w internecie i te dwie postacie uzupełniające. I chociaż nie zajmowałam się moderowaniem treści, w szczytowym momencie, gdy tam byłam, myślę, że miała 1,2 miliona obserwujących. [Ed note: @lilmiquela is at 2.5 million followers now.]
Rozmawiałam więc z ludźmi przez cały dzień i kazano mi się zabić, i mówiono mi, że jestem piękna, że jestem inspiracją i że jestem obrzydliwością. To doświadczenie bycia otwartą raną dla internetu, a jednocześnie anonimową, i bycia głęboko skonfrontowaną z ludzkością, a jednocześnie pozbawioną osobowości, było doświadczeniem, które doprowadziło mnie do sztuki.
A trzecią odpowiedzią, którą dam, jest to, że wszystkie sztuki, które chcę pisać, muszą pochodzić z miejsca zabawy. Ten świat moderacji treści i te idee, o których właśnie wspomniałem, są dla mnie naprawdę zabawne i interesujące. I nie wiem, nigdy nie mogę być wystarczająco zafascynowany czymś, co mogłoby przewyższyć zabawę.
Co w moderowaniu treści jest dla Ciebie zabawne? Ponieważ wszystko, co mi przedstawiłeś, wydaje się trochę mroczne lub trochę ponure.
Te rzeczy są fajne do pracy w formacie gry. Fajnie jest wciągnąć do tego naprawdę niesamowitych aktorów i naprawdę to eksplorować i naprawdę to eksplorować. Mam na myśli, że to po prostu dziwna natura rzeczy, do której jesteśmy przyciągani, do grania w udawanie. Jestem na tym obozie RPG na żywo i mamy około 60 dzieci, i wszystkie mają indywidualne postacie w tym fantastycznym świecie, w którym gramy w lesie.
„Myślę, że larping jest najwyższy forma teatru.”
I niektóre z nich chcieć być w stanie szoku. Chcą, żeby osoba grająca ich mamę zmusiła ich do zastrzelenia osoby grającej ich brata. Jest w tym coś oczyszczającego i zabawnego dla nich. Wszystko, co robimy na tym obozie, jest ujęte w grę. Przychodzę tu odkąd miałam dziewięć lat i w pewnym sensie mam szczęście, że mogę z wami rozmawiać stąd. Ale sednem teatru dla mnie jest gra i gra jako rzecz ideologiczna, ta ludzka potrzeba, która moim zdaniem jest często zaniedbywana.
Ale nie chodzi o to, że moderowanie treści samo w sobie jest fajne, ale dla mnie, zebranie grupy ludzi, aby naprawdę spróbować zbadać fałszywą dychotomię online i offline, w której myślę, że żyjemy teraz. To wynika z tej idei moderowania treści. Słowo grać nie musi dla mnie oznaczać pozytywnych emocji. Oznacza po prostu „nieprawdziwe”. Oznacza po prostu uchwalanie czegoś, co tak naprawdę nie ma prawdziwych ludzkich konsekwencji.
Wzięcie czegoś takiego jak moderacja treści i zabawa z tym, i czerpanie z tego przyjemności, wcale nie jest dla mnie koniecznie umniejszaniem powagi tego, jak to jest. Myślę, że najlepszym sposobem na przekształcenie idei jest zakochanie się w niej. A jeśli dobrze się przy tym bawisz i potrafisz się tym ekscytować, myślę, że to jest sposób na dotarcie do ludzi i mam nadzieję, że coś zakomunikuje.
Czy zatem uważasz, że gra fabularna na żywo jest formą teatru?
Zdecydowanie. Myślę, że larping jest najwyższy forma teatru. Podczas gdy niektórzy twierdzą, że w idei teatru tkwi idea publiczności, ja twierdzę, że larping to po prostu dawanie i otrzymywanie prezentów. To teatr, który jest ucieleśniony. Robisz to tylko dla ludzi, z którymi to robisz.
Nie mogę się wypowiedzieć na temat tego, jak działa większość larpów. Mogę wypowiedzieć się tylko na temat naszego programu. Nigdy nie grałem w larpy poza tą sferą. Ale tak wiele z tego polega na budowaniu fajnych scen, które są przyjemne i sprawiają przyjemność. Dla mnie larpy to szczyt, ponieważ można to robić tylko z pasji. Jeśli nie sprawia ci to przyjemności i nie dajesz, powtórzę, prezentów ludziom wokół siebie, nie ma publiczności, nie ma pochwał, nie ma zewnętrznego potwierdzenia.
I choć to niesamowite, że można zrobić show, które obejrzały i na które zareagowały tysiące ludzi, nie próbuję zestawiać tych dwóch doświadczeń, kiedy możesz mieć scenę z trójką dzieci, które podchodzą do ciebie po wszystkim i mówią: „To było niesamowite”. To świetne. Zrobiliśmy to wszyscy razem. To był ten dar, który sobie nawzajem daliśmy. Dla mnie to czysty teatr. Może to poprawię i powiem, że może to nie jest teatr w szczytowej formie, ale teatr w jego najsurowszej i najbardziej kardynalnej formie podstawowej ludzkiej potrzeby.
Myślę, że teatr wywodzi się z zabawy, a to jest zabawa.
Kiedy byłem w zeszły czwartek, nie powiedziałbym, że publiczność była młoda, ale myślę, że była młodsza niż przeciętna publiczność na Broadwayu. Czy uważasz, że w samej sztuce jest coś, co rezonuje z młodszymi ludźmi?
Większość z tego napisałem mając 25-27 lat. Michael [Herwitz]nasz reżyser, ma 28 lat. Nasi główni producenci są po 30-tce, co jest młodym wiekiem jak na głównego producenta. Myślę, że po prostu jesteśmy młodzi i po prostu próbujemy rozmawiać na równi. Jedną z najzabawniejszych interakcji, jakie miałem, była moja rodzinna znajoma, która tego nie uwielbiała.
Powiedzieli coś w stylu: „Tak, to trochę jak film”. A ja powiedziałem: „Tak, słyszałem to”. Myślę, że dostaję taką informację zwrotną. A potem podszedł do mnie młody chłopak i powiedział: „To było niesamowite. To było po prostu jak film”.
Nie lubię mówić Stanowisko jest dla młodych ludzi, bo jest dla każdego. Ale mam nadzieję, że mówi językiem, który żywo rezonuje z ludźmi, którzy nie oglądają teatru, co dla mnie jest najbardziej ekscytującą grupą demograficzną. Myślę o tym jak o wyborach, których nie wygrywa się, dogadzając swojej bazie lub lekceważąc opozycję. Wygrywa się wybory, zapraszając ludzi, którzy nie głosują. I myślę, że to jest najbardziej ekscytująca rzecz w teatrze i tym jest dla mnie prawdziwy sukces teatralny: czy można przekonać widzów, którzy nie oglądają sztuk?