SubstancjaSubstancja ‘s wygląda znajomo. Być może nie widzisz jej w opakowaniu zastrzyków zaprojektowanych, aby uczynić cię lepszym, ale prawie na pewno widzisz coś podobnego w sklepach — reklamę Supreme, na kartonowej wodzie, a może nawet nieistniejące już batony spożywcze Soylent.
A jednak wygląd Substance jest od razu bardziej krzykliwy, trochę bardziej nachalny. Przestrzenie wewnątrz liter wydają się nieco ciasne i małe, skinienie głową, że nie będzie to proces uwalniania, który obiecuje. Centralne wyrównanie sprawia, że jest bardziej podobny do nagrobka niż do przyjaznej reklamy; to nie jest przypomnienie, to rozkaz.
Właśnie na to liczyła scenarzystka i reżyserka Coralie Fargeat: na coś, co będzie przemawiać do widza z miejsca, które jest nam znane, ale jednocześnie trochę wykracza poza nasze człowieczeństwo.
„To coś, co samo w sobie jest bardzo nieludzkie, ponieważ nigdy nie rozmawiasz z kimś naprawdę” – mówi Fargeat w wywiadzie dla Polygon. „Wszystko odbywa się przez pudełko, głos, ekran – miejsce, które jest superkliniczne i w którym stajesz się po prostu numerem”.
Celem, jak w przypadku każdej reklamy, było nadanie jej „monumentalnego” charakteru.
„[It] byłoby super proste, ale jako rodzaj nakazu; to jest coś, co jest prawie tak, jakbyś musiał to zrobić, z tym bardzo prostym ‘aktywuj’, ‘stabilizuj’, ‘przełącz’ — co było prawie rodzajem czcionki propagandowej. Jest coś, co widzisz i jest tak, jakbyś nie mógł tego uniknąć”, mówi Fargeat.
Aby to podkreślić, chciała, aby opakowanie było przejrzyste i proste. Jej celem było nadanie całości pewnego rodzaju zabawy, wraz z doświadczeniem rozpakowywania. Widzowie powinni móc wyobrazić sobie siebie na miejscu Substancjakobiety, próbujące zrozumieć zasady, zszywające swoje drugie ja, naciskające tłok żółtych fiolek.
Ponieważ jest to horror, nie będzie spoilerem, jeśli powiem, że Elisabeth Sparkle (Demi Moore) i jej sobowtórka Sue (Margaret Qualley) nie zwracają uwagi na subtelne ostrzeżenia marki Substance i sprawy zaczynają się komplikować. I podczas gdy nadużywanie substancji można z pewnością uznać za kwestię umiejętności„Pakt faustowski” Fargeata to opowieść o konkretnej kobiecie, która nie tylko nie posłuchała wskazówek, ale także nie potrafiła ich naprawdę zrozumieć.
[Ed. note: OK now we’re going to talk spoilers of The Substance and get into fuller details.]
Dyrektywa Substancji — bezcielesna i diabelska, jakkolwiek może być — powtarza raz po raz, że Elisabeth i Sue nie są odrębnymi postaciami: „Pamiętaj, że jesteście jednością”. Poprzez tę prostą instrukcję, Substancja wydobywa różnicę między filmem sobowtóra a prostym horrorem ciała. Kiedy Elisabeth i Sue obie ubolewają nad brakiem szacunku drugiej strony, stają się ofiarami tego, co czuł każdy, kto kiedykolwiek miał sobowtóra: gryzącego bólu, któremu druga strona może ulegać, wygrywać, żyjący lepszy od ciebie.
Ponownie, reklama w ogóle jest stworzona, aby zaspokoić ten strach, nawet jeśli nie mówi ci, że twój klon jest tym, który naprawdę zasługuje na tę kanapę. Ale katharsis Substancja wynika z tragedii Elisabeth i Sue (które nie są jedną osobą), gdyż każda z nich bardziej wierzyła w obietnicę na pudełku, niż ufała sobie nawzajem.
„Nie możesz uciec od siebie” – mówi Fargeat. „Myślę, że tak naprawdę wynika to z wewnętrznych rzeczy i życzeń, które jesteśmy zmuszeni sobie wytworzyć [and] tworzy coś, co dociera do niej tak, jakby świat wokół niej usłyszał jej wewnętrzny głos.
„I to jest ten zinternalizowany głos — który oczywiście jest tworzony przez świat zewnętrzny, ale który zyskuje tak wielką siłę w nas samych. Ten wewnętrzny głos staje się tak potężny, terroryzując nas, wsadzając nas do więzienia, w którym czujesz, że jeśli nie spróbujesz zmienić tego czy tamtego, albo nie będziesz wyglądać tak czy inaczej, to nie jesteś wystarczająco dobry”.
W ten sposób Fargeat widzi Substancję jako zastępującą milion małych produktów, diet, procedur i poprawek, które nam wciskano w życiu. Ale dla Substancjajest tylko jedna osoba, która musi być szczęśliwa, widząc, co ma, a jest nią Elisabeth. Jej pragnienie — sławy, uwielbienia, nieskazitelnej urody — to wszystko, co stoi na drodze do jej szczęścia. Nic dziwnego, że przesadza z Substancją, i nic dziwnego, że ostatecznie jest architektem swojego własnego zniszczenia. W końcu to przesłanie, które otrzymujemy każdego dnia.
Substancja jest już w kinach.