Jedi z Gwiezdnych Wojen są nudni, ale Sithowie też


W szanownych kręgach Ludzi, O których Za Dużo Myślisz Gwiezdne Wojnyistnieje uporczywa i popularna diagnoza dotycząca problemów franczyzy. To ma coś wspólnego z Jedi: szczerze mówiąc, są nudni. Fakt, że mają miecze laserowe, bardzo pomaga to złagodzić; ludzie kochają miecz laserowy. Magiczne moce też są fajne, na tyle fajne, że można to tolerować aby je zdobyć, trzeba zostać ascetą. Jednak ich życie wewnętrzne? To nie jest zbyt seksowne – i prawdopodobnie dlatego wielkie historie Jedi w filmach dotyczą pokusy Ciemnej Strony.

To żmudna walka, przed którą stają historie takie jak nadchodząca seria Disney Plus Akolita, który będzie pierwszym aktorskim serialem z serii Gwiezdne Wojny, który pozwoli zanurzyć się w świecie Jedi u szczytu ich świetności. Ma trochę przewagę dzięki swojej strukturze opartej na morderstwie i akcji inspirowanej wuxią i być może uda mu się pokonać to wyzwanie. Jednakże Jedi nie są prawdziwym problemem. Problem w tym, że Sithowie też są nudni.

Podobnie jak New England Patriots pod koniec ery Toma Brady’ego, żadna fikcyjna grupa nigdy nie wygrywała tak konsekwentnie, a jednocześnie była tak nudna. Ich główny urok jest głównie dwojaki — fajniejsze moce Mocy (błyskawice, duszenie) i chore akcesoria (maski, kolor czerwony). Kierując się tylko filmami, Sithowie nie mają większego sensu – motywowani żądzą władzy i poważnym zagrożeniem dla galaktyki, a mimo to według Yody jest ich tylko dwóch? Pospiesz się.

Reklama

Zdjęcie: Lucasfilm

Jeden z najzabawniejszych fragmentów starej historii Gwiezdnych Wojen w Rozszerzonym Wszechświecie powstał dzięki wysiłkom ulubionego przez fanów pisarza Drew Karpyshyna, aby wyjaśnić tak zwaną Zasadę Dwóch i jak potężna siła samolubnych dążeń może w ogóle funkcjonować, jeśli każdy chce uzurpować sobie władzę nad osobą powyżej ich. W rezultacie powstała trylogia Dartha Bane’a, która jest zabawną lekturą o dojściu Sitha do władzy, która nie wynika z jakiejś wrodzonej złośliwości, ale z wielkiego talentu, który psuje się na marginesie społeczeństwa. W skrócie: Dawno, dawno temu było mnóstwo Sithów, dopóki przebiegły i potężny Darth Bane nie znalazł sposobu na zniszczenie całej konkurencji, aby móc odbudować porządek od zera. Niestety, książki przedstawiają Sithów w szczytowym okresie ich rozwoju, równie monastycznych jak Jedi, jedynie skupionych na okrucieństwie rekreacyjnym i biciu się nawzajem.

Jest to szczególnie zabawne, biorąc pod uwagę główny motyw upadku Anakina Skywalkera Miłość do Padmé Amidali, zabronione przez Zakon Jedi i punkt podparcia, dzięki któremu Palpatine zmienia go w Dartha Vadera. Po drugiej stronie wcale nie wygląda lepiej, kolego! Tylko dziewice, aż do samego końca.

Parafrazując zmarłego Rogera Eberta, to jest do bani! Być może Jedi są zamknięci w swoich dogmatach – odkrywanie tego jest… cały inny esej — ale dlaczego użytkownicy Ciemnej Strony nie mogą mieć odrobiny śmiałości, życia wewnętrznego z ciekawymi motywacjami, swobody samodzielnego poruszania się po świecie, swoich egoistycznych planów wzmocnionych Mocą? To zaskakujące, że Sithowie, podobnie jak ich jasne odpowiedniki, mają bardzo mało elementów wewnętrznych na ekranie. Są po prostu wyjątkowo chrupiącą wersją Oryginalnego Przepisu Jedi i czytanie lub oglądanie historii na ich temat ma po prostu wrażenie podążania za grupą nieco bardziej zgryźliwych kujonów. Albo, być może dokładniej, bardzo religijna.

Asajj Ventress w kapturze z kilkoma Czarownicami z Dathomir w jednym z odcinków Wojen klonów

Zdjęcie: Lucasfilm

Efekt końcowy jest taki, że prawie każdy w Gwiezdnych Wojnach czuje się milion razy bardziej interesujący niż Jedi czy Sith. Piekło, Kierona Gillena i Salvadora Larroki Dartha Vadera komiczny wprowadzili złe odpowiedniki do C-3PO i R2-D2 i praktycznie ukradli całe show.

Obecny kanon tak naprawdę nie obejmuje głębokiej eksploracji Sithów, zamiast tego woli zakorzeniać się na marginesach populacji wrażliwej na Moc, jak Czarownice z Dathomirylub założenie Inkwizytorzy jako nową gałąź złoczyńców, która działa na nieco innych zasadach. To może być świetna okazja – może nawet jedna Akolita mógłby zbadać — wprowadzić wymiar, którego brakowało w Gwiezdnych Wojnach.

Kochaj lub nienawidź, Ostatni Jedi przedstawił potężną ideę religii Jedi jako niezwykle ograniczającą potencjał fabularny serii. Chwila Powstanie Skywalkera nie podążał całkiem w tym samym kierunku, prawdopodobnie zgadza się, że dalsze działania są czymś bardziej złożonym niż twarde linie moralistyczne nakreślone wcześniej dla Jedi. To samo tyczy się Sithów. Złoczyńcy są ważni w opowieściach — interesujący, wciągający złoczyńcy tylko sprawiają, że bohaterowie stają się bardziej przekonujący w odpowiedzi, gdy starają się sprostać stawianym im wyzwaniom. Wielkie, operowe wzorce dobra i zła całkiem dobrze sprawdziły się w epickim wydaniu filmów, ale w miarę jak Gwiezdne Wojny stają się węższe i (miejmy nadzieję) głębsze w telewizji, niektóre z tych zasad mogą zostać nieco nagięte.

Niech Sithowie się pieprzą, stary.

Akolita Premiera z dwoma odcinkami 4 czerwca o 21:00 EDT.



Source link

Advertisment

Więcej

Advertisment

Podobne

Advertisment

Najnowsze

GamEmax wprowadza podwozie gier T20 Wraparound Gaming

GamEmax, nowa marka komponentów gier komputerowych, w tym skrzynki do gier i jednostki zasilania, z dumą ogłasza premierę gameMax T20 Glass Microatx podwoziu,...

Digital Extremes otwiera sulframe Playtest z gwarantowanymi zaproszeniami

Wygląda na to, że cyfrowe skrajności, deweloper stojący za Warframe, a teraz Soulframejest gotowy na większą publiczność do wypróbowania nowej gry fantasy science...

Zdejmij to, czy Act kieruje się do biurka Trumpa

Ustawa o Take It Down zmierza do biurka prezydenta Donalda Trumpa po tym, jak Izba głosowała 409-2, aby uchwalić rachunek, który będzie wymagał...
Advertisment