Google w tym tygodniu w sądzie wzięło stronę ze znanego podręcznika, broniąc się przed zarzutami o zachowanie antykonkurencyjne, podnosząc kwestie bezpieczeństwa. Podczas gdy rząd twierdzi, że zamknął rynek technologii reklamowych, aby zarobić więcej pieniędzy, świadkowie Google mówią, że bardziej zamknięty ekosystem jest często bezpieczniejszy dla użytkowników — co jest echem obrony, którą zarówno on, jak i Apple zastosowali w swoich sklepach z aplikacjami mobilnymi.
Adwokaci Google spędzili ostatnie kilka dni na przygotowywaniu obrony przeciwko Departamentowi Sprawiedliwości. Firma twierdzi, że zachowanie Departament Sprawiedliwości przedstawia to jako działanie antykonkurencyjne – tak jak zamykanie klientów w swoich usługach i wywieranie kontrola nad zasadami branży poprzez swoją dominację — faktycznie ma uzasadnione cele biznesowe. Punkt ten został podkreślony przez dwóch świadków wykonawczych Google: Pera Bjorke, dyrektora ds. zarządzania produktami ds. jakości ruchu reklamowego i Alejandro Borgię, dyrektora ds. zarządzania produktami ds. bezpieczeństwa reklam. Łącznie, Zespoły te dbają o to, aby reklamy Google były kupowane i sprzedawane przez wiarygodne podmioty i aby widziały je prawdziwe osoby, a nie boty.
Bjorke, którego zespół skupia się na wydawcach, opisał szeroko zakrojone działania Google mające na celu zwalczanie oszustw kliknięć na podejrzanych stronach internetowych. Każdego dnia od 15 000 do 20 000 wydawców próbuje zarejestrować się, aby korzystać z narzędzi Google, powiedział Bjorke. Każdy z nich musi zostać sprawdzony za pomocą wieloetapowego procesu weryfikacji, w tym wysłania fizycznego listu, aby utrudnić oszustom korzystanie z fałszywych adresów. Po stronie reklamodawców miliony rejestracji są blokowane każdego roku na podstawie sygnałów o złośliwych zamiarach, powiedział Borgia. Zarówno Bjorke, jak i Borgia powiedzieli, że ich zespoły nie mają celów przychodowych, a Google traktuje ochronę jako usługę, która jest częścią pracy z jego produktami. Wszystko to ma na celu upewnienie się, że źli aktorzy nie dostaną się do ekosystemu reklamowego Google i nie zepsują go wszystkim, powiedział Bjorke.
„Bycie zamkniętym daje bardzo wyraźne, znaczące korzyści”
Jak powiedział Bjorke, gdy Google zyskało możliwość otwarcia swojego ekosystemu, firma musiała rozważyć koszty bezpieczeństwa. Na początku lat 2010. na przykład sieć reklamowa Google Ads rozważała sposób, aby pozwolić swojej ogromnej bazie reklamodawców licytować na innych giełdach niż Google AdX. Projekt, zwany AWBid, „fundamentalnie zmieniłby” podstawy obrony Google przed oszustwami. Powstrzymywanie złych aktorów stało się znacznie trudniejsze, gdy Google nie miało pełnej kontroli nad tym, w jaki sposób wydawcy uzyskiwali dostęp do aukcji reklam. Istnieją „bardzo jasne, znaczące korzyści z zamknięcia”, powiedział Bjorke. Podczas gdy Departament Sprawiedliwości wskazał na AWBid jako przykład tego, jak Google Jest Bjorke odpowiedział, że jest to rozwiązanie pozwalające na większą konkurencję i wymagające ogromnej ilości pracy oraz dużego ryzyka.
A wszelkie awarie zabezpieczeń mogą być kosztowne. Bjorke opowiedział, jak, między około 2015 a 2018 rokiemten botnet 3ve przeprowadził ogromne oszustwo reklamowe online, aby wysysać dolary z reklam. Google powiedział, że w ramach tego oszustwa naruszono około 1 miliona adresów IP, aby jego fałszywe witryny wyglądały tak, jakby generowały prawdziwy ruch. Bjorke powiedział, że reklamodawcy nie tracili pieniędzy, ale tylko dlatego, że Google im to wynagrodziło — a samo Google straciło około 30 do 40 milionów dolarów.
Bjorke upiera się, że Google zamiast blokować konkurentów, próbowało im pomóc. Po 3ve, jak mówi, Google zdało sobie sprawę, że może obrać jedną z dwóch ścieżek: skupić się na sobie, aby chronić reklamodawców na własnej platformie (powiększając swój „kawałek” branży) lub pomóc oczyścić oszustwa reklamowe w całej branży (powiększając „tort”). Wybrało to drugie, współpracując z innymi firmami nad fragmentem kodu nazwanym ads.txt, który przekazywał informacje, które znacznie utrudniały ataki w stylu 3ve. Pójście tą drogą oznaczało więcej pracy dla Google, powiedział Bjorke, ale rozwiązało potencjalnie katastrofalną utratę zaufania do reklam cyfrowych w porównaniu ze starszymi formami reklamy, takimi jak telewizja.
Podstawowym argumentem jest to, że gdy Google zyskuje władzę i podejmuje decyzje za reklamodawców i wydawców, jest to dobre dla wszystkich. Bez dużej skali operacji, powiedział Borgia, „nie bylibyśmy w stanie wykonywać swojej pracy”. A ponieważ Google jest właścicielem narzędzi reklamowych w całym ekosystemie, dodał, Google ma większą widoczność systemu, aby upewnić się, że wyświetla bezpieczne reklamy, które nie będą ładować wirusów na komputery użytkowników ani nie będą wyświetlać marki obok nieodpowiednich treści. Mówi, że Google pozwala również ludziom ograniczać sposób, w jaki ich dane są wykorzystywane w ekosystemie reklam Google — ale gdy zaangażowane jest zewnętrzne narzędzie, firma ta mogłaby mieć własny zestaw zasad dotyczących prywatności.
To argument, który Google i inni giganci technologiczni przedstawili gdzie indziej, ze zmiennymi rezultatami. W walce antymonopolowej z Epic — które Google zgubiło — Google argumentował, że ułatwienie dostępu do sklepów z aplikacjami innych firm i ich pobierania z boku podważa ważne zabezpieczenia systemu Android. Apple przedstawiło podobną sprawę w swoim własnym pozwie antymonopolowym przeciwko Epic — który w większości wygrało.
Do tej pory w tej sprawie Google mocno opierało się na precedensie Sądu Najwyższego, który mówi, że nie można go zmusić do współpracy z rywalami. W miarę jak ta faza procesu dobiega końca, Google stara się wzmocnić tę sprawę, mówiąc sędziemu, że interoperacyjność stwarza również namacalne, pragmatyczne ryzyko.