29 lipca 2024 r., w historii, która wryła się w brytyjską psychikę, Axel Rudakubana zamordował troje dzieci na zajęciach tanecznych Taylor Swift w mieście Southport w Merseyside. Wszystkie trzy miały mniej niż 10 lat.
Kilka godzin później fałszywe doniesienia prasowe i skrajnie prawicowe postacie w mediach społecznościowych zaczęły rozpowszechniać błędne informacje na temat ataku, a najbardziej znanym z nich było to, że sprawcą był Ali Al-Shakati, muzułmański migrant i nowy przybysz do kraju. O godzinie 15:00 dnia po ataku fałszywe nazwisko pojawiło się na portalu X ponad 30 000 razy i został nawet polecony użytkownikom aplikacji jako „trendy” przez algorytm X.
Skrajnie prawicowi organizatorzy i grupy wykorzystali trakcję tych historii, aby zorganizować marsz w Southport, który szybko stał się brutalny, a uczestnicy rzucali cegłami i butelkami w lokalny meczet, a także podpalali samochody i policyjne furgonetki po tym, jak policja została wysłana, aby chronić budynek. Wkrótce przemoc rozprzestrzeniła się na meczety i hotele, w których przebywają osoby ubiegające się o azyl w całym kraju. Gdy ich nie znaleziono, skrajnie prawicowi zamieszkujący spalili biblioteki, biura porad obywatelskich lub samochody należące do pracowników opieki społecznej. Zanim przemoc ucichła, prawnicy zajmujący się sprawami imigracyjnymi zaczęli uciekać z miast po otrzymaniu gróźb śmierci od skrajnej prawicy.
W kolejnych tygodniach uwaga coraz bardziej skupiała się na roli mediów społecznościowych w tej tragedii. W końcu to dezinformacja rozprzestrzeniana za pośrednictwem witryn takich jak X jako pierwsza rozpaliła ogień pod bezpodstawne twierdzenia, że ataki przeprowadził zagraniczny migrant. Po atakach rząd podjął zdecydowane kroki, skazując na kary więzienia tych, którzy podżegali do nienawiści rasowej i przemocy, a także tych, którzy rozpowszechniali niebezpieczne dezinformacje cyfrowo.
Jednak w głównych debatach na temat zagrożeń wynikających z dezinformacji bardzo mało uwagi poświęcono temu, w jaki sposób powstał ten problem i czy niektóre z jego przyczyn nie są o wiele głębsze, niż wielu chciałoby przyznać.
Psychologia dezinformacji
„Oczywiście, dezinformacja odegrała ważną rolę” — mówi Stephan Lewandowsky, psycholog z University of Bristol, który specjalizuje się w dezinformacji. „W tym przypadku związek między konkretnymi fałszywymi informacjami, które zostały rozpowszechnione w mediach społecznościowych, a działaniami zamieszkujących później był tak wyjątkowy i precyzyjny, że bardzo trudno go zaprzeczyć”.
Tego rodzaju bezpośrednia przyczynowość jest rzadkością w naszym złożonym i przesadnie rozbudowanym ekosystemie informacyjnym, w którym trudno wskazać konkretne, bezpośrednie czynniki sprawcze zdarzeń.
Ale historia jest bardziej skomplikowana niż wymyślanie dezinformacji przez media społecznościowe. „Od początku historii pisanej odkrywasz, że wiele komunikacji odbywa się za pośrednictwem fikcji. To tak, jakbyśmy opowiadali sobie nawzajem historie, aby się komunikować” — mówi Walter Scheirer, autor Historia podróbek w internecie.
Scheirer twierdzi, że w dużej mierze komunikacja międzyludzka polega bardziej na wyrażaniu idei lub przekonań niż na faktycznym wspominaniu wydarzeń. Główną różnicą jest to, że media społecznościowe zmieniły wielkość widowni i w dużej mierze dają równą wiarygodność każdemu głosowi, co oznacza, że można dać ten „olbrzymi megafon każdemu”.
Według Karen Douglas, ekspertki w dziedzinie psychologii teorii spiskowych na University of Kent, pewne głębokie potrzeby psychologiczne przyciągają ludzi do teorii spiskowych. Narracje, takie jak te wokół morderstwa w Southport pomagają ludziom zaspokoić zarówno potrzeby epistemiczne – pragnienie „jasności i pewności” – jak i potrzeby egzystencjalne – pragnienie „czucia się bezpiecznie i posiadania pewnej kontroli” nad rzeczami, które się dzieją. Biorąc to pod uwagę, często trudno je wykorzenić.
„Ludzie szukają sposobów, aby zrozumieć, co się dzieje i nie lubią niepewności, która często otacza rozwijające się wydarzenia. Ponadto proste wyjaśnienie często nie jest zbyt atrakcyjne. Ludzie zakładają, że musi istnieć jakieś większe wyjaśnienie lub że dzieje się więcej, niż ludzie wiedzą” – wyjaśnia. „Kiedy teorie spiskowe już się pojawią, trudno je stłumić, zwłaszcza gdy niektóre fakty są nadal nieznane. Nawet po tym, kiedy ludzie uwierzą w teorię spiskową, często trudno jest przekonać ich do zmiany zdania”.
Tendencje akceleracjonistyczne
Ale media społecznościowe są w wyjątkowej pozycji, aby przyspieszyć tego typu narracje. Lewandowsky wyjaśnia, że serwisy społecznościowe tworzą efekt „fałszywego konsensusu” dla użytkowników – zasadniczo, łącząc podobnie myślących ludzi na ogromne odległości, pozwalają myśleć, że większa liczba osób podziela twoje poglądy, niż miałoby to miejsce, gdybyś był ograniczony przez interakcje fizyczne. „I wiemy, że ludzie działają bardziej zgodnie ze swoimi przekonaniami, gdy czują, że inni je podzielają” – mówi.
To właśnie takie fakty mogą w pewnym stopniu wyjaśnić, dlaczego neonazista w Finlandii okazał się jednym z głównych podżegaczy przemocy jako organizator czatu Southport Wake Up w aplikacji do przesyłania wiadomości Telegram, gdzie planowano większość działań skrajnej prawicy.
„Inną rzeczą, którą robią media społecznościowe, jest to, że cały model biznesowy tych platform opiera się na tworzeniu zaangażowania, ponieważ w ten sposób zarabiają pieniądze. Jeśli pozostaniemy na platformie, ponieważ angażujemy się w treści, mogą nam pokazywać reklamy i pobierać za nie pieniądze” — dodaje Lewandowsky. „A ludzie zwracają uwagę na materiały, które wywołują oburzenie i gniew, negatywne emocje. Dla platform jest to wspaniałe, ponieważ mogą sprzedawać reklamy… ale nie jest to zbyt dobre dla demokratycznego społeczeństwa”.
A media społecznościowe osiągnęły teraz rozmiary, których nie planowano w początkach Internetu. W ramach swoich badań Scheirer odkrył, że nawet w początkach sieci komputerowych można było znaleźć serwery „o UFO i spiskach rządowych”.
Podczas gdy te społeczności były z natury samowystarczalne, teraz otwarty krajobraz mediów społecznościowych oznacza, że gdy wiadomość jest publikowana, „wzmacnia się i wzmacnia”, aż dotrze do ogromnej globalnej publiczności. Dyskurs ma tendencję do centralizowania się coraz bardziej wokół tych indywidualnych wiadomości lub idei.
„Dużo z moich badań próbuje na nowo wyobrazić sobie mniej wrogi internet. I myślę, że odpowiedzią jest naprawdę wycofanie się z tych globalnych serwisów społecznościowych, które tak naprawdę nie służą zbyt dobrze” – mówi. „Internet nigdy nie został zaprojektowany jako baza danych faktów. Istnieje pomysł z lat 90., że jest to taka informacyjna autostrada, ale to pomysł, który wymyśliło wiele dużych firm technologicznych długo po tym, jak internet został stworzony”.
Konkretna polityka samych platform również mogła przyczynić się do tej tragedii.
„Nie ma wątpliwości, że media społecznościowe odgrywają naprawdę ważną rolę” – mówi Joe Mulhall, dyrektor ds. badań w Hope Not Hate. Jako przykład podaje przywrócenie Andrew Tate’a i Tommy’ego Robinsona do X, gdzie zyskali ogromną rzeszę zwolenników, którym pomogli rozpowszechnić dezinformację na temat ataków w Southport.
„Zasięg Tommy’ego Robinsona wzrósł od czasu przywrócenia jego konta X w zeszłym roku” – wyjaśnia Mulhall. „Jego ostatnie dwie prezentacje w Londynie przyciągnęły dziesiątki tysięcy ludzi, a jego X followers ma teraz ponad 800 000 osób, co oznacza, że ponownie ma ogromny zasięg online”.
Ich wpływ świadczy o tym, że współczesna skrajna prawica nie jest taka sama, jak ta, którą widzieliśmy w Wielkiej Brytanii jeszcze w latach 2000.
Ta „postorganizacyjna prawica”, jak się ją często nazywa, jest o wiele bardziej zdecentralizowana i trudniejsza do idealnego zdefiniowania ideologicznie niż skrajna prawica z minionych dekad, która skupiała się na poszczególnych partiach politycznych lub grupach. Zamiast tego jest teraz o wiele bardziej rozproszona, definiowana przez zindywidualizowane, płynne zestawy lęków, gniewów i ideologii, kształtowane przez konkretne postaci skrajnej prawicy, takie jak Tommy Robinson czy Andrew Tate, a nie przez grupy lub partie polityczne z ustalonymi planami. Nawet skrajna prawica, jak się wydaje, nie jest wolna od wpływowych osób w mediach społecznościowych.
Kontekst polityczny ma znaczenie
Jednak kilku rozmówców Computer Weekly jasno stwierdziło, że pomimo wpływu mediów społecznościowych na rozpalenie ognia, paliwo, które pozwoliło tej iskrze przerodzić się w eksplozję, przyszło gdzie indziej.
Poprzednie badania Centrum Monitorowania Mediów ustalono, że prawie 60% artykułów w brytyjskiej prasie na temat islamu miało charakter negatywny lub rozpowszechniało bezpodstawne stereotypy na temat muzułmanówz niektórymi gazetami, takimi jak Mail on Sunday, będąc najgorszymi przestępcami.
Badania naukowe wykazały, że relacje w mediach mogą bezpośrednio wpływać na poparcie dla populistyczne partie prawicowe, takie jak UKIPpodczas gdy eksperci z Centrum Studiów nad Nienawiścią Uniwersytetu w Leicester wyraźnie twierdzili, że politycy i media mogą przyczyniać się do podsycania przestępstw z nienawiści w Wielkiej Brytanii.
„To, co mnie frustruje w relacjach medialnych na ten temat, to fakt, że wszyscy chętnie rozmawiają o mediach społecznościowych, ale nikt nie dostrzega kontekstu politycznego, w którym to wszystko rozwija się od 15 lat w Wielkiej Brytanii” — mówi Lewandowsky. „Jeśli spojrzysz na historię tabloidowych mediów i poprzedniego rządu oraz na język, którego używają, to wydarzenia z ostatniego tygodnia lub dłużej stają się o wiele mniej zaskakujące, ponieważ kontekst został dla nich stworzony”.
W obliczu zamieszek, które wydają się zmieniać całe społeczeństwo, pozostaje pytanie, czy zostaną zadane o wiele trudniejsze pytania o odpowiedzialność.