Ceny flagowych smartfonów wymknęły się spod kontroli i zastanawiamy się, dlaczego cykl aktualizacji dla przeciętnego użytkownika jest coraz dłuższy. Kiedyś – ledwo pamiętamy – co roku aktualizowanie smartfona było normalne. Zwłaszcza jeśli przedłużyłeś lub odnowiłeś umowy z przewoźnikiem i otrzymałeś jakieś zachęty lub dotacje.
Potem pojawił się Apple i zabił to (nie, Samsung też nie jest niewinny), ponieważ cykl powoli, ale z pewnością stawał się coraz dłuższy. Według danych Strategy Analytics za rok 2019 wspomniany cykl aktualizacji wynosi 33 miesiące, a obecnie jest to tylko odrobinę ponad trzy lata.
I to ma sens. Jeśli wydajesz na północ od 1000 USD na smartfona, będziesz go trzymać tak długo, jak możesz (lub tak długo, jak służy swojemu celowi, a producent nie robi nic, aby go spowolnić lub uszkodzić) bateria, aby zmusić Cię do aktualizacji). Teraz, gdy wspomnieliśmy o bateriach, uczynienie ich niewymiennymi to tylko kolejny sposób na zmuszenie Cię do aktualizacji, gdy bateria ulegnie degradacji.
Mówiąc o progu 1000 USD, winę za to ponosi również Apple. Dlaczego? Ponieważ mogli to zrobić. Gdyby konsumenci zostawili te telefony na półkach, Apple lub jakakolwiek inna firma pomyślałaby dwa razy o przekroczeniu bariery.
Ale dzisiaj zbliżamy się do poziomu 1500 USD, a te telefony, nawet przy skandalicznych i wygórowanych cenach smartfonów, będą się sprzedawać, podnosząc cenę coraz wyżej. Niedawno OPPO ogłosiło Find X3 Pro. Pobierają 1099 funtów za tę rzecz, czyli włosy powyżej 1500 dolarów.
Produkty niszowe
To trochę naciągane, ale w jakiś sposób można uzasadnić szaloną cenę produktów niszowych. To są składane (Mate X2 ma cenę 2959 USD, Galaxy Z Fold 2 kosztuje 1,999 USD), są to wersje Porsche Designs, Lamborghini i McLaren oraz inne ekskluzywne produkty.
Widzisz, to nie jest dla wszystkich. Pierwsza kategoria przesuwa granice technologii, podczas gdy druga kategoria to głównie branding.
Nie musisz kupować tych produktów, ale jeśli chodzi o zwykłe smartfony, za flagowiec będziesz musiał zapłacić szczytową sumę.
Okręt flagowy w szalonej cenie
Tak, rozumiemy, że te smartfony są mocniejsze niż komputery zaledwie kilka lat temu. Ale te komputery nie kosztowały tyle. To prawda, wszystko, co mniejsze w technologii, jest zwykle droższe (jeśli tylko smartfony pozostały przyzwoitej wielkości).
Mówią, że podejmujemy decyzje emocjonalnie i racjonalizujemy je za pomocą logiki. Ale logicznie rzecz biorąc, czy smartfon za 1500 dolarów jest dwa razy lepszy niż wciąż prawdopodobnie drogi telefon za 750 dolarów? Oczywiście nie. Często nie są nawet o wiele lepsze z pokolenia na pokolenie, gdy następca jest droższy od poprzednika.
Należy wziąć pod uwagę dwa aspekty: po pierwsze, producenci wrzucają wszystko, w tym zlew kuchenny, z komponentami sprzętowymi i funkcjami, których prawdopodobnie użyjesz raz lub dwa, a potem o nich zapomnisz. To podnosi cenę. Po drugie, marże zysku są ogromne. Pomyśl tylko: w 2018 roku za każdym razem, gdy kupiłeś iPhone’a XS Max za 1250 USD, wzbogaciłeś Apple o 800 USD. To dlatego, że wyprodukowanie go kosztowało Apple tylko 450 USD.
iPhone 12? Prawie 70% marży zysku. I nie myśl przez chwilę, że Apple jest w tym sam. Mogą to być firmy, które osiągają największe zyski ze smartfonów, ale tuż za nimi podążają Samsung, HUAWEI i OPPO.
Skąd te szalone ceny smartfonów?
Mówiąc najprościej, jak wspomniałem na początku: ponieważ mogą. Ponieważ udaje im się wygenerować popyt, a na koniec dnia, ponieważ konsumenci kupują.
I choć może to być oburzające, jest to błędne koło i paradoks. Kiedyś kupowaliśmy nowy telefon za 500 dolarów każdego roku. To 1500 dolarów w ciągu trzech lat i dokładnie to wydajemy, dajemy lub bierzemy dziś co trzy lata. Prawie wyrównuje się w okresie trzech lat.
Czy ceny smartfonów wzrosły, ponieważ właściciele smartfonów zmusili firmy do ich podwyższenia przez wydłużenie cyklu? A może producenci zmusili nas do przedłużenia cyklu, ponieważ telefony stają się droższe?
Porozmawiajmy o tym. Co myślisz o cenach telefonów? Usprawiedliwiony? Skandaliczny? Prześlij nam komentarz poniżej.
Dziękuje za przeczytanie! Witamy w Biurko redaktora!